W Polsce kibice po przegranych meczach reprezentacji mogą być rozczarowani, smutni czy źli, ale też doceniają dobrą grę i bramki (brawo Lewy) lub heroiczną obronę (Wojtek mistrzu). Podczas mundialu w Katarze emocji było mnóstwo, ale choć po 1/8 finałów nasi musieli wrócić do domu, to jesteśmy szczęśliwi, że dotarli tak daleko, a w walce z Francuzami dali z siebie wszystko.
Jednak w niektórych miejscach na świecie piłka nożna budzi emocje porównywalne do fanatyzmu. A taka sytuacja może doprowadzić do tragedii. Poznaj trzy historie, kiedy mecz piłkarski był prawdziwą grą o życie.
Prawdziwy mecz o życie
Był 22 czerwca 1974 roku, na mundialu trwał mecz Brazylia – Zair. Zdecydowanym faworytem byli oczywiście piłkarze z „Kraju kawy” i na 5 minut przed końcem prowadzili pewnie 3:0. Wtedy doszło do z pozoru śmiesznej sytuacji. Brazylijczycy przygotowywali się do wykonania rzut wolnego i mieli dużą szansę na kolejnego gola. Wtedy nagle podbiegł obrońca Zairu i kopnął piłkę daleko na połowę Brazylii. Wszyscy byli przekonani, że po prostu nie znał przepisów. Prawda była jednak inna. Okrutny dyktator Zairu, który był fanem piłki nożnej, po klęsce jego reprezentacji 0:9 w poprzednim meczu z Jugosławią, zapowiedział, że jeśli z Brazylią przegrają wyżej niż 0:3, to po powrocie do kraju zostaną po prostu rozstrzelani. I nie był to żart. Dlatego Zairczyk Mwepu zdecydował się na takie dziwne, a jednocześnie dramatyczne zagranie, żeby zdekoncentrować rywali. Ostatecznie wynik się nie zmienił i piłkarze Zairu mogli bezpiecznie wrócić do swojej ojczyzny.
Piłkarska wojna
W 1969 roku w decydującej walce o awans do Mistrzostw Świata spotkały się reprezentacje Hondurasu i Salwadoru. Te dwa państwa ze sobą graniczyły i od dłuższego czasu były w konflikcie. Pierwszy mecz Honduras wygrał u siebie 1:0, a na rewanżowe spotkanie do Salwadoru piłkarze dotarli w wozach pancernych. Hotel, w którym mieszkali, został zdemolowany. W czasie meczu ich bezpieczeństwa pilnowali żołnierze, a w trakcie odgrywania hymnu Hondurasu na maszt wciągnięto, zamiast ich flagi, brudną szmatę. Trudno więc dziwić się, że Honduras przegrał 0:3.
Po zakończeniu meczu doszło do zamieszek między kibicami, po których w Salwadorze rozpoczęły się demonstracje przeciwko Hondurasowi, które zakończyły się zerwaniem stosunków dyplomatycznych, a prawie równo miesiąc po meczu wybuchła regularna wojna. Potrwała cztery dni, ale zginęło aż 2000 osób po obu stronach.
Gol, gol, gol
W 1994 roku na Mistrzostwa Świata zakwalifikowała się Kolumbia. Nadzieje na sukces w kraju były ogromne. Po pierwszym meczu przyszło rozczarowanie, ponieważ Kolumbia uległa Rumunii 1:3. W drugim spotkaniu zmierzyli się z reprezentacją USA. W 34 minucie obrońca Kolumbii Andres Escobar próbował przeszkodzić Amerykanom w akcji, ale uczynił to tak nieszczęśliwe, że wpakował piłkę do własnej bramki. Kolumbia przegrała i odpadła z turnieju. Nikt nie spodziewał się, że ta bramka będzie kosztować go życie. Kiedy 2 lipca 1994 roku wybrał się z przyjaciółmi do restauracji, został zaczepiony przez grupę mężczyzn. Doszło do awantury i w pewnym monecie jeden z nich wyjął broń i oddał kilka strzałów do Escobara, przy każdym krzycząc „gol”.
Fot. Adobe Stock