Farmy trolli to pojęcie, które w języku Internetu pojawiło się całkiem niedawno, ale bardzo szybko stało się ogromnie istotne. Trolle w sieci przyczyniają się bowiem do manipulacji informacją i nierzadko kreują nie do końca zgodny z rzeczywistością obraz świata.
Farmy trolli bardzo często wykorzystywane są do działań politycznych.
Czym jest farma trolli?
Farma trolli to firma, która zatrudnia ludzi do rozsiewania w sieci konkretnego rodzaju informacji. Celem takich osób jest prezentowanie w sieci (na forach, w social mediach, w komentarzach pod różnego rodzaju newsami) określonego rodzaju informacji. Trolle udają, że są zwykłymi użytkownikami dzielącymi się swoją wiedzą lub opinią, a tak naprawdę realizują tylko określoną przez kogoś strategię.
Do czego służą trolle w sieci?
Farmy trolli w sieci bardzo często wykorzystywane są w celach politycznych. Ich zadaniem jest stworzenie treści, które konkretne informacje przedstawiają z określonego punktu widzenia. W ten sposób:
- stwarza się wrażenie, że określona (duża) grupa użytkowników myśli w określony sposób,
- forsuje się określone poglądy i postawy, manipulując opinią publiczną,
- tworzy się podbudowę dla konkretnych działań politycznych, które rzekomo mają wynikać z presji społecznej.
W ostatnich latach farmy trolli były wykorzystywane do manipulowania oceną społeczną polityki imigracyjnej w UE. Bardzo duże wątpliwości budzi także sposób, w jaki kreowano chęć Brytyjczyków do opuszczenia UE.
Zobacz także: Czym dla Polaków jest Brexit Wielkiej Brytanii? Co to zmienia?
Jak rozpoznać trolla?
Farmy trolli bardzo dokładnie instruują zatrudnione osoby, w jaki sposób mają tworzyć treści. Chodzi przede wszystkim o stworzenie maksymalnej wiarygodności i wrażenia naturalności wypowiedzi. Trolle jednak można zidentyfikować, np.:
- po pustym wallu w sieciach społecznościowych (takie profile powstają często tylko na potrzeby trollingu),
- po posługiwaniu się nieautentycznym zdjęciem, często skradzionym w sieci,
- po komentarzach, które brzmią podobnie do 20 innych sformułowanych pod tą samą wiadomością.
Fot. Werner Moser / Pixabay