Konflikt tragiczny to starcie dwóch wzajemnie wykluczających się racji, ale takich, spośród których nie da się wybrać. Każdy wybór bowiem będzie się wiązał z porażką. Takie właśnie wybory stoją m.in. przed polskimi (i nie tylko) władzami, które próbują rozwiązać sytuację na polsko-białoruskiej granicy.
Pojawienie się masowej fali imigrantów na polsko-białoruskiej granicy doprowadziło do tragicznego konfliktu racji humanitarnych i politycznych.
Dlaczego kryzys migracyjny to konflikt tragiczny?
Setki, a w szczytowym momencie nawet dziesiątki tysięcy osób na granicy wywołały szok, konsternację, a w końcu międzynarodowy kryzys polityczny. Sytuacja na granicy okazała się bowiem elementem tzw. wojny hybrydowej świadomie wywoływanej przez Aleksandra Łukaszenkę. W tym samym czasie sytuacja ta ukazała jednak zupełnie inny obraz – biednych, zmarzniętych ludzi, przepychanych między granicą Polski i Białorusi, często bez jedzenia, wody, dostępu do środków higienicznych.
Kryzys migracyjny na polsko-białoruskiej granicy stał się obrazem konfliktu tragicznego racji politycznych i humanitarnych.
Argumenty w sporze o konflikt na granicy
W dyskusji publicznej nieustannie podejmowana jest próba odpowiedzi na to, czy wpuścić imigrantów do Polski, czy nie.
- Zwolennicy pierwszego stanowiska podkreślają, że to jedyne możliwe humanitarne zachowanie, bo na granicy są ludzie, którzy mają takie same potrzeby i prawa człowieka, jak my. Organizacje humanitarne zwracają uwagę na ryzyko rozwoju chorób, a nawet śmierci. Podkreślają, że na granicy są również najsłabsi – kobiety w ciąży, dzieci, osoby starsze.
- Zwolennicy drugiego stanowiska zwracają z kolei uwagę na bezpieczeństwo Polski i całej UE. Niekontrolowana fala imigracji może doprowadzić do destabilizacji sytuacji politycznej w całej Europie. Zdaniem obrońców granic imigranci są wykorzystywani jako „broń”, którą posługuje się Aleksandr Łukaszenko, aby zagrozić Europie. Ważnym argumentem ma być także to, że większość osób znajdujących się na granicy, to nie uchodźcy, a imigranci ekonomiczni.
Fot. Adobe Stock