Cenzura w Internecie może być państwowa lub prywatna. Państwowa wprowadzana jest przez instytucje państwowe i polega na kontroli treści głównie pod względem bezpieczeństwa lub tajemnic państwowych, a w niektórych państwach również pod względem politycznym. Znacznie popularniejsza jest jednak cenzura w portalach społecznościowych prowadzona przez prywatnych wydawców.
Państwowa i prywatna cenzura w Internecie – na czym polega?
Cenzura Internetu jest specyficzna. Wszystko dlatego, że Internet nie ma granic. To utrudnia wprowadzanie ograniczeń cenzury państwowej, ponieważ takie działania stają się widoczne na arenie międzynarodowej. Jednak jeśli dane władze cenzurują informacje w Internecie, robią to w taki sposób, aby obywatele nie mogli znaleźć szukanych treści nawet na portalach zagranicznych, które przez rząd są blokowane.
Takie działania nie są rzadkością w państwach komunistycznych. Znana jest cenzura Internetu w Chinach czy Korei Północnej, którą państwa te stosują na szeroką skalę.
Cenzura Internetu w Polsce zauważalna jest głównie w mediach prywatnych i publicznych: nie tylko w publikacjach prasowych (czasem bywają formułowane stronniczo lub wybiórczo), ale również na forach internetowych czy w komentarzach pod artykułami. Tam wydawcy blokują głównie posty obraźliwe, nawołujące do przemocy lub zawierające treści (lub reklamy) o charakterze pornograficznym.
Cenzura portali społecznościowych a wolność słowa
Ostatnio często mamy do czynienia z cenzurą w mediach prywatnych, zwłaszcza w portalach społecznościowych takich jak Facebook czy Twitter. Dlaczego tak się dzieje? Portale te posiadają wewnętrzny regulamin obowiązujący użytkowników. Jeśli administrator uzna, że jakiś wpis przekracza wolność słowa lub nie jest zgodny z regulaminem, blokuje go.
Najczęściej w portalach społecznościowych cenzurowane są wpisy (a nawet blokowane profile) propagujące:
- przemoc,
- mowę nienawiści,
- materiały o charakterze pornograficznym,
- fake newsy
i inne treści naruszające mir użytkowników czy niezgodne z linią danego portalu.
Taka sytuacja dotknęła między innymi Donalda Trumpa – prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zawieszenie jego kont na Twitterze i Facebooku zbiegło się z zamieszkami na Kapitolu w styczniu 2021 roku, za które wielu komentatorów i polityków obwiniało właśnie Trumpa.
Cenzura i blokada na Facebooku dotknęła też popularny profil Demotywatory, który śmiesznymi zdjęciami i dowcipnymi komentarzami przedstawiał współczesną rzeczywistość.
Czy jest to działanie słuszne? Zdania są podzielone. Swojego oburzenia w sprawie blokady profili Trumpa nie krył premier Mateusz Morawiecki, powołując się na złe doświadczenia cenzury z czasów PRL. Uważał on, że jest to łamanie wolności słowa. Podobnego zdania była kanclerz Niemiec Angela Merkel. Blokada Demotywatorów zaskoczyła większość internautów i powszechnie jest uważana za niezrozumiałą.
Trzeba jednak przyznać, że każdy właściciel ma prawo ustalać zasady korzystania z jego dóbr w ramach obowiązującego prawa. Również wtedy, gdy dobrami tymi są media. Wielu specjalistów uważa jednak, że powinno być możliwe odwoływanie się do niezależnych instancji, jeśli nadmierna cenzura wykracza poza ramy wyznaczone przez przepisy państwowe.
Fot. Adobe Stock