Zniekształcenie obrazu
Okazuje się, że moda na selfie nakręca rynek medycyny estetycznej. Naukowcy i fotografowie potwierdzają, że selfie, gdziekolwiek by nie było zrobione, ma jedną wadę – zniekształca obraz twarzy. Selfie zrobione z bliska powiększa nos na jego koniuszku o 7%. U nasady aż o jedną trzecią.
W czasach analogowych aparatów, gdy robienie zdjęć wymagało pewnej minimalnej wiedzy, większość fotografujących zdawała sobie sprawę, że aby portret był realistyczny, zdjęć nie należy robić obiektywem o ogniskowej mniejszej niż standardowe 50 mm, a za optymalną uznawano ogniskową rzędu 75, 85 i więcej milimetrów. Zdarzali się profesjonaliści robiący portrety szerokokątnym (krótkoogniskowym) obiektywem, ale było to świadome działanie artystyczne. Obecnie każdy może robić zdjęcia smartfonem. W przypadku „selfie”, smartfon najczęściej trzymany jest blisko twarzy, by wypełniała ona kadr. Obiektywy smartfonów są niemal wyłącznie szerokokątne, co pozwala zmieścić na zdjęciu możliwie dużo i niweluje błędy związane z kadrowaniem. W rezultacie na zdjęciach uwidacznia się typowe dla krótkiej ogniskowej zniekształcenie – to, co najbliżej obiektywu wygląda na większe niż w rzeczywistości. W przypadku selfie najbliżej obiektywu jest nos.
I tak oto w Stanach Zjednoczonych selfie często jest jednym z ważniejszych powodów decyzji o rekonstrukcji twarzy. Zjawisko to zauważyło 42% amerykańskich chirurgów plastycznych. W Polsce problem też istnieje, choć w mniejszym zakresie.